Pokój 04.

- Ano z miłą chęcią - zerknął na chwilę na Lawrence po czym wrócił wzrokiem do szafy. Pechem było że nie potrafił się rozdwoić. Z jednej strony miał ochotę dalej gawędzić sobie w spokoju z blondynem, a z drugiej korcił go by podejść i sprawdzić co takiego dzieje się z D'Eonem. Wziął głęboki oddech i podszedł do okna na silę postanawiając wyrwać się z tego zakłopotania. W tejże chwili uderzył większy piorun tak że zgasło światło i w pokoju zapanowała ciemność. - Kuźwa.. - wyrwało mu się z ust.

Urwany przez dłoń jęk strachu wyrwał się D'Eon'owi i niezłe się trząsł. Obawiał się, że szafa zacznie dygotać razem z nim. Przerażony zacisnął mocniej dłonie na kolanach szepcząc sobie pod nosem "Wszystko jest ok.." Ale nie było i nie będzie dopóki, dopóty burza się nie skończy. Tak bardzo chciał się nie bać i nie być takim słabeuszem, za jakiego inni go brali i słusznie bo był małym tchórzem.

- Nie widzisz w ciemnościach ? -zapytał spokojnie - jego oczy świeciły niczym dwa różowe punkty. Fakt nie lubił ciemności ale w sowim życiu nauczył się nie okazywać tego aż tak - znajdę świecę czy latarkę chwila ... Może burza przejdzie za chwile jakimś cudem - pogrzebał w swojej torbie i zapalił trzy świeczki na stoliczku - Chyba lepiej ... D'Eon w porządku ?

- Ehh.. musiałbym rozłożyć skrzydła czego oczywiście nie chcę- jego oczy nie były przystosowane do ciemności, za to pióra u skrzydeł emanowały błyszczącymi iskrami co pozwalało mu widzieć w nocy. Mimo że Lawrence spytał czy wszystko w porządku wiedział że niebieskowłosy i tak nie przyznałby się do strachu więc podszedł mimowolnie do szafy otwierając drzwiczki i kucając przy nim. -Będzie dobrze, burza zaraz minie - szepnął mu do ucha zahaczając nosem o jego włosy. Chciał choć trochę go uspokoić.

Wzdrygnął się bardziej na bliskość Daisuke, poniekąd ulżyło mu gdy otworzył szafę. Nawet nie dygotał aż tak bardzo jak wcześniej. -Wiesz...nadal mam na sobie Twoją bluzę. - Teraz dopiero zdał sobie z tego sprawę i jak bardzo się jej kurczowo trzymał, jak dziecko spódnicy matki. -Sprawiam kłopot.. nie chce przeszkadzać w waszej rozmowie nie przejmuj się mną. - uśmiechnął się usilnie maskując swoje emocje i złapał łapkami za drzwi szafy by je znów zamknąć.

Nie chciał im mówić ze ma bardzo dobry słuch , stwierdził , że on tu bardziej przeszkadza. W końcu widać ze Daisuke najwidoczniej wie jak uspokoić D'Eona - Jeśli wam to nie przeszkadza wezmę prysznic - uśmiechnął się biorąc ręcznik - świece wam zostawiam postawię też parę w łazience.Nie będę długo obiecuję - pomachał rączką i poszedł do pomieszczenia cicho zamykając drzwi.

( z 5 minut mnie nie będzie więc spokojnie piszcie ; ) )

Zablokował ręką drzwi by ten nie mógł ich zamknąć i zerknął na chwilę na wchodzącego do łazienki blondyna po czym znów wrócił wzrokiem do niebieskowłosego. Rzeczywiście miał on nadal na sobie jego bluzę, ale jakoś za bardzo mu to nie przeszkadzało, mógłby nawet ją sobie zatrzymać, znaczy... eghem. - Przykro mi, ale nie pozwalam Ci siedzieć sam w ciemnościach - usiadł obok opierając się o drzwiczki.

Taki obrót sprawy go trochę zaskoczył jak większość rzeczy, które robi Daisuke. - Dlaczego.... większość ludzi nie interesowało, że siedzę w szafie... dlaczego akurat Ty się martwisz.. co Cie do tego zmusza?- I tak i tak się cieszył z postanowienia Daisuke o wspólnym siedzeniu w szafie. Trzymał się tej bluzy spoglądając w przestrzeń - Robisz kakao, pożyczasz bluzę a nawet..- nie dokończył bo go to za bardzo krępowało, lecz wiadomo było o co chodzi.

- Bo taki już jestem... szczerze? Na początku próbowałem Cię uwieść, przyznaje, ale potem... potem jakoś za bardzo przestało mi na tym zależeć. Bardziej zacząłem zastanawiać się co zrobić by czymś Ciebie nie urazić... - wydumał pochylając głowę lekko do tyłu. Nie wiedział jak w ogóle coś takiego mogło przejść mu przez usta, ale niestety to była szczera prawda.

Długą chwile jeszcze się w niego wpatrywał -Nie gniewam się...- do tych słów wkradł się przybity ton. -Urazić ? Ty mnie nie urazisz niczym, a nawet jeśli, przywykłem do przykrych słów.- uśmiechnął się słabo i kolejny piorun spowodował schowanie głowy w rękach. - Daisuke mogę Cię o coś prosić? Jak już chcesz siedzieć ze mną, to zamknij chociaż szafę.. - znów zaczął dygotać, ale to już bardziej z zimna bo w końcu był dalej przemoczony.

Szczęście szafa była dość duża by pomieść ich dwóch, przesunął się głębiej zamykając drzwiczki za sobą. -Nie gniewasz? Całe szczęście.. miałem wyrzuty sumienia że zniszczyłem Ci pierwszy pocałunek czy coś - poczuł ulgę widząc że nie zabrał dla chłopaka tej magicznej chwili, która towarzyszy zawsze pierwszemu dotknięciu wargi innej osoby.

Uspokoił się znaczniej gdy zamknął szafę- Może troszkę. Bo teraz wiem, że nic specjalnie do mnie nie czujesz i zrobiłeś to dla zabawy. Ale dobrze, że to Ty a nie...- przypomniał sobie las. - ...kto inny- dodał po chwili zamyślenia siedząc tak skulony

Cicho wyszedł z łazienki przebrany w nowe ubrania , suszył włosy ręcznikiem i usiadł przy oknie słuchając grzmotów. Wziął książkę z półki i zaczął ją czytać. Pogrążał się w fabule nie zwracając na nic uwagi.

- Ej no.. znów wyciągasz pochopne wnioski. Czy ja powiedziałem że zrobiłem to dla zabawy? Nie, wiedz że tym razem zrobiłem to z czystego pożądania twej osoby... - miał wrażenie że trochę źle ubrał to w słowa, to zdecydowanie było zbyt prawdziwe i nader szczere. Szczególnie trzy ostatnie słowa strasznie go dręczyły. Byle tylko nie przestraszył się na dobre.

No i zdrętwiał chłopaczyna. Pierwszy raz usłyszał coś takiego, coś co przyprawiło jego serce o szybszą pracę. - J..Ja...- Nie potrafił wydukać z siebie żadnego słowa a bardzo chciał. Jego myśli teraz biegały po umyśle co najmniej jak na olimpiadzie. - Dziękuję.- jedyne co w końcu udało mu się wymamrotać z malowanym na jego twarzy uśmiechem tak delikatnym jak spod pędzla W.Turnera. Ostrożnie ułożył głowę na jego ramieniu, jednocześnie czuwając by nie oberwać przypadkiem za śmiałość.


(Wybaczcie, że tak wolno. Pracuję nad banerami do wymiany dla forum. )

Wziął torbę i wyszedł do biblioteki miał na dzieję , że nie jest zamknięta. " Może znajdę coś ciekawego ..." pomyślał i z uśmiechem zamknął drzwi pokoju zostawiając w spół lokatorów samych.
(z.t)

- Bestia uległa Królewnie... doprawdy, takiej bajki chyba jeszcze nie było - odparł dłonią przejeżdżając po jego głowie i najdelikatniej w świecie mierzwiąc mu włosy co nie zmieniało faktu że dalej był zaskoczony swoim zachowaniem. Słysząc jak pioruny powoli ustają, a krople deszczu uderzające o parapet zmniejszają się. Burza najwyraźniej ustała, tak że po chwili pojawiło się również światło.

( To ja powinienem informować że za wolno,,,,,, aktualnie ciężko jest mi nadążyć odpisywać za co z góry przepraszam za dłuższe czekanie.. )

Zamknął oczy czując się znacznie bezpieczniej niż wcześniej. Mierzwienie włosów w jego wydaniu też mu nie przeszkadzało, ba nawet mógł robić tak cały czas. Wolał takie niż usilne wbijanie kostki w głowę co przyprawiało o migrenę. Aktualnie jego radość nie znała granic nie tylko z powodu wyznania Daisuke ale także z powodu ustępowania burzy. - Chyba już się skończyło... - niepewni uchylił lekko drzwi oczami robiąc rozeznanie terenu.


(Ty nie masz za co przepraszać, rekompensujesz bardzo dobrym pisaniem ^ ^ )

- Rzeczywiście więc chyba możemy już wyjść, czyż nie? - podniósł się powoli wychodząc z szafy i rozprostowując kości, które z czasem zaczęły go boleć po dłuższym siedzeniu w jednym miejscu. Skoro już wszystko sobie wyjaśnili to teraz obaj powinni przestać zadręczać się tymi myślami. Oby tylko chłopak nie przeliczył się co do jego dobroci, on sam tylko z pozoru mógł obiecać gwiazdy z nieba i zgrywać romantyka. Po prostu miał już taki charakter że nie był stały w uczuciach co nie oznacza że chciał go wykorzystać.

( Staram się składać jakoś sensownie zdania,,,,, ale bez przesady. c : )

Opuścił szafę zaraz po Daisuke. Widząc jak się rozciąga pomyślał o bolących mięśniach. - Może.. jak będziesz chciał to ja...może.. rozmasuje..ramiona...? - Wybełkotał, wstając. Teraz poczuł niemiłosierny chłód. Zdjął jego bluzę, wieszając na krześle ażeby spokojnie wyschła, sam podszedł znów do szafy ale już nie by w niej siedzieć lecz by wyjąć coś cieplejszego i co ważniejsze suchego do ubrania. -Zaraz przyjdę do Ciebie. - Udał się do łazienki w celu ogrzania ciała ciepła wodą prysznicową, gdy już skończył z ręcznikiem na głowie, sweterkiem jak i spodniami na sobie udał się w kierunku łóżka. Wycierał włosy ręcznikiem tracąc z pola widzenia świat. Był ciekawy dalszego obrotu spraw i ciekawy Daisuke, w końcu musiał wiedzieć jak się zachowuje w każdej sytuacji, by wyczuć kiedy mu lepiej schodzić z drogi a kiedy nie. Wpadł na niego z cichym stęknięciem - Wybacz, nie chciałem...

- Królewno, wpadanie na mnie może okazać się dla Ciebie niebezpiecznie, wiesz? - nie zareagował zbyt emocjonalnie, uprzejmie go tylko poinformował że przy kolejnym stuknięciu może skończyć się to kolejnym skradzionym pocałunkiem. - A co do tego masażu... znasz się na tym? - spytał powracając do jego poprzedniej propozycji. Usiadł na jego łóżku bacznie go obserwując z niezrozumiałym uśmiechem na twarzy.

- Niebezpieczne..? Dlaczego? - Nie rozumiał czemu miało by się to skoczyć niebezpiecznie dla niego. Wyobraził sobie scenę, w której Daisuke odpycha go brutalnie. To miał na myśli? Wzruszył ramionami, myślami szukając oklejka do masażu, gdzie to też mógł go położyć. - Troszkę...- W końcu odnalazł upragniony olejek niczym skarbu na dnie oceanu. Podszedł do niego bliże,j pełen niepewności czy w ogóle powinien mu to proponować. W końcu nie wiedział jak mogło się to skończyć... Nie daj Boże naciśnie za mocno i oberwie mu się.

- Dlatego że bardzo, ale to bardzo łatwo wyprowadzić mnie z równowagi emocjonalnej jak i pożądliwej - wytłumaczył mając nadzieję że chłopak teraz zrozumiał o co mu chodzi. Jeżeli nie chce tak łatwo dać się przelecieć to lepiej niech nie próbuje żadnych akcji z uderzaniem go czy w niego. Ściągnął koszulkę odsłaniając swoje w pełni ani chude, ani nie mocno umięśnione ciało. Położył się na łóżku przekręcając się na brzuch. - Jestem do twojej dyspozycji, możesz mnie torturować - powiedział przez lekki uśmiech i zmrużył oczy.

-A..aha..- mruknął zastanawiając się czemu zwykłe, przypadkowe wpadnięcie na niego tak działa. Choć może lepiej się nie zastanawiać. Usiadł obok niego, starając się nie zabierać zbyt dużo miejsca. Podwinął rękawy i nalał olejku na dłonie by nie lać zimnym kremem na skórę- to było strasznie nie przyjemne. Gdy już olejek się nagrzał, delikatnie ułożył dłonie na spiętych barkach - Rany...- mruknął bo miał wrażenie, że dotknął kamień a nie ciało. Powoli i delikatnie na razie masował, zbyt szybkie uciskanie powodowało mocniejsze zbicie się mięśni i uczucie skrętu mięśni. Gładził jego plecy, barki, ramiona i przedramiona, stopniowo wzmacniając uścisk.

- Mhh... przyjemne masz dłonie, przyznaję - odetchnął czując jego ciepłe ręce rozluźniające i jednocześnie rozgrzewające każdą część jego ramion. Było to nadzwyczaj przyjemne, tak że czuł się jak coraz bardziej pogrąża się w zamyśleniu. Ten dotyk na pewno długo zostanie mu w pamięci. - Możesz usiąść na mnie, będzie Ci wygodniej - zaproponował, nie był aż taki chudy by nie utrzymać takiej kruszynki jaką jest on.