Morze.

Pas rozciągającego się pisaku, morka woda, stos muszelek, skrzek mew i prażące słońce.
To połączenie tworzy naprawdę idealny krajobraz dla tego miejsca.

Demon momentalnie widząc skrawek morza złapał go za nadgarstek u ręki i zaczął biec by jak najszybciej znaleźć się na piaszczystej plaży. Bieg trwał przez kilkanaście sekund więc pewnie nawet nie zdążyli obaj się zmęczyć. Czując miększy gród pod stopami przystanął na chwilę i spojrzał na chłopaka za sobą -Przepraszam że tak nagle Cię pociągnąłem - podszedł bliżej wody nasycając się zapachem morskich fal. Zauważył że są niemalże sami, do dobrze... odetchnął z ulgą. Nikt ich nie zobaczy, nie chciałby narodzić sobie i jemu kłopotów.

Z trudem złapał oddech.
-W porządku- powiedział.
Odgarnął grzywkę z oczu i spojrzał przed siebie.
Morze było piękne. Lekko zielonkawe, błyszczące, o oszałamiającym, delikatnym zapachu.
Klęknął przy brzegu i zanurzył dłoń w wodzie.

Wyjął z kieszeni aparat i zaczął namierzać jakiś ciekawy obiekt do sfotografowania, niestety po za kilkoma zdjęciami morza na tle nieba nie znalazł nic co by przykuło jego uwagę. Spojrzał na anioła zauważając jak delikatnie dłonią gładzi wodę jak gdyby nad nią panował. Nie mógł się przed tym powstrzymać, przykucnął nieco dalej na piasku i zrobił mu kilka zdjęć pod różnym kontem naświetlenia. - Świetnie wychodzisz na zdjęciach, jesteś idealnym modelem do fotografowania - powiedział z entuzjazmem przeglądając zrobione zdjęcia.

-Ja?- zdziwił się.-Przecież...
Chciał powiedzieć, że jeżeli któryś z nich nadaje się na modela, to na pewno nie jest to on.
-Miałeś robić zdjęcia krajobrazom. One są piękne- zauważył, chcąc ukryć zmieszanie.
Wstał i podszedł do niego, ale niestety, nie mógł mu zajrzeć przez ramię. Przeklął w myślach swój niski wzrost.

- Ty jesteś o wiele piękniejszy od tych wszystkich krajobrazów - przysunął go do siebie tak że teraz on stał pośrodku niego, między ramionami. Zaczął przełączać zdjęcia chcąc mu pokazać że jest naprawdę świetnym modelem. Westchnął cicho czując jego słodki zapach.

Zwyczajnie nie był przyzwyczajony do komplementów. Nie słyszał ich często.
Słowa, które przed chwilą wypowiedział demon sprawiły, że ugięły się pod nim kolana. Konsystencja jego emocji była miękka i galaretowata. Zgodziłby się teraz na wszystko.
Spojrzał na wyświetlacz aparatu. Musiał przyznać, że zdjęcia są ładne.
-Po prostu jesteś świetnym fotografem- mruknął.

- Fotograf jest niczym w porównaniu do modela - oparł głowę na jego ramieniu zaciskając jeszcze bardziej więź między nimi. Tak bardzo nie chciał bo wypuszczać ze swoich ramion, chciał by on był tylko jego i nikogo więcej. Obrócił bo powoli w swoją stronę chowając przy tym z powrotem aparat do kieszeni. - Mogę ? - spytał dla pewności że tego chce przybliżając do niego twarz i muskając nosem jego policzek.

Nie wiedział, czy tego chce. Nie wiedział nic.
Bez udziału woli skinął głową i przymknął oczy. Całkowicie pozwolił mu przejąć inicjatywę.

Zauważając że chłopak zamknął oczy przybliżył jeszcze bardziej się do niego i czule pocałował w usta obejmując go w talii. Nic innego nie miało znaczenia, teraz świat dla niego kręcił się tylko wokół tego chłopaka. Dla niego mógłby rzucić nawet te okropne palenie przez które znowu zaczęło dręczyć go sumienie że chłopak musi czuć jego papierosy. Po kilkunastu sekundach oderwał się od niego nie chcąc już go więcej do niczego zmuszać.

Gdy tylko demon przerwał, wtulił się w niego i przylgnął policzkiem do jego klatki piersiowej.
Był tak szczęśliwy, że mógłby się rozpłakać. Całkiem szczerze.
Wszystko było cudowne. Jego zapach, ciepło, dłonie obejmujące go w charakterystyczny sposób - stanowczy, a jednak w pewien sposób delikatny.
Pomyślał, że to musi być sen.

Pogłaskał go po głowie czując jak coraz bardziej mięknie mu serce. Do głowy przyszła mu myśl że gdy opuszczą ten internat i ponownie natrafią na siebie, to wszystko zniknie, znów staną się zaciekłymi wrogami, znów poleje się krew. W dodatku chłopak wspominał że umiera. To tak jakby los za wszelką cenę nie pozwolił im być razem.

Chwile, które mogłyby dla niego trwać wiecznie, zazwyczaj kończyły się zbyt szybko. Zawsze przez niego.
Tym razem też nie mogło być inaczej. "Gratulacje, drogi ja."
-Jest już późno- powiedział cicho.- Ja... muszę wziąć leki. Przepraszam.
Ile on by oddał, żeby nie musieć ich brać. Wszystko.
Oprócz tej magicznej chwili, którą przeżył z demonem.

- Hm.. jasne - oderwał się od niego chowając ręce do kieszeni bluzy i zerkając na chłopaka kontem oka. Nie chciał żeby przez niego pogorszyło się jego samopoczucie. - No to wracam... - zaczęli iść z powrotem w kierunku internatu.

Po niespełna kilkunastu minutach byli już na plaży. Lekki, chłodny wiatr sprawił że od razu ogarnął go chłód, teraz dopiero żałował że nie ubrał się cieplej. Zaczął iść wzdłuż morza zerkając co chwila na swojego towarzysza. - Skoro jesteś czarodziejem to pewnie lubisz mieć bliski kontakt z naturą i przebywać na świeżym powietrzu...

Przyszedł z nim na plażę, wdychajac zapach morskiej wody pstryknięciempalców pokjawił się koc na, którym mogli sobie swobodnie usiaść.Klapnał sobie i popatrzył na chłopaka. - Nie patrz się tak na mnie robie to tylko dla tego bo chcę mieć spokojny sen.. siadaj i oddychaj. - westchnał i spojrzał w ciemne niebo.

Usiadł obok niego lekko zdezorientowany tym nagłym zainteresowaniem jego osobą. - Nic mi nie jest, naprawdę... - ledwo skończył poczuł jak wstrząsa nim porządny odruch wymiotny. Dobra, może jednak nie było tak znowu super... odkaszlnął pochylając się do przodu i poczuł jak po plecach przechodzą mu ciarki. Miał nadzieję, że się tu nie zhaftuje, ale to też było wątpliwe.

- tak uwielbiam wychowywałem się na wsi ... rzadko jeździłem do miasta... - Spojrzał na niego - a ty lubisz naturę czy wolisz ją unikać? Spojrzał przed siebie i za uwarzył dwójkę - Chyba są z naszego internatu chodź przywitamy się.

Spojrzał na dwójkę chłopaków znajdujących się nie co dalej od nich. Mimo odległości od razu wyczuł się są kolejnymi czarodziejami. - Idź sam, ja poczekam... - wolał nie ryzykować, trzy istoty i jeden duch to jak iść na pożarcie dla lwa. W końcu nie widział jakie tamci mają podejście do innych stworzeń.

Uniósł brwi i westchnał ciężko. Wyjał z kieszeni szklaną fiolkę z różowym płynem. - Masz wypij to. Zrobi ci się lepiej.. chyba, że chcesz rzygać na lewo i prawo. - Mruknał podsuwajac mu trunek pod dziubek. Kątem oka spojrzał jak jakaś dwójka zmierza w ich kierunku. Duch ? Uśmeichnał się Bo uwielbiał duchy, dużo się od nich dowiadywał i pomagał im w różnych sprawach.


Ludu kolejka, by się nikt nie spierdzielił w razie co

• Mikaze
  
• Val
  
• Desmond
  
• Cai

pasi ?

- Przy mnie nic Ci nie grozi najwyżej odejdziemy szybko zgodzisz się zaufać mi Mikaze? - wyciągnął do niego dłoń patrząc mu w oczy .

Zerknął na to dziwne różowe paskudztwo, które trzymał chłopak - A co to takiego? - zapytał czując na całym swoim ciele ciarki. Niby nie za bardzo lubił żygać, ale pić jakieś nie wiadomo co to też nie był dobry pomysł.

- No dobrze - nie mógł mu odmówić, miał tylko nadzieję że tamci nie mają nic do duchów lub przynajmniej w najgorszym wypadku oszczędzą mu cierpień przy zabijaniu... cóż za optymistyczne nastawienie. Przez chwilę wpatrywał się w niego nie wiedząc co ma zrobić aż w końcu delikatnie dotknął jego dłoni i pociągnął w kierunku dwóch chłopaków. - Mm.. cześć - powiedział niepewnie będąc już blisko nich.

( Załóżmy że kolejka działa od teraz. )

- A więc zamierzasz rzygać na lewo i prawo..- westchnął i spojrzał na dwójkę, która do nich przybyła. Zdawali się być ciekawymi obiektami. Zaprawdę zabawnym stwierdzeniem się wydaje ,,zabicie ducha". Tak amyśl przeszła mu przez łepek.
- Witam.- Mruknął gapiąć sie na ducha zaciekawiony - To jest rzygator. A ja jestem Valentine. - Wrócił ślepiami do rzygacza, zdajac sobie sprawę, ze ten chyba mu zbytnio nie ufa. - słuchaj Rzygacz.. jeśli Cię otruję to skończysz jak duch i będziesz mu towarzyszył- wskazął na niebieskowłosego. - albo tamten wysoki Cię uratuje też jest czarodziejem.. wieć jak..?

Prychnął mierząc go wzrokiem i chwycił od niego fiolkę - Tylko przestań z tym rzygaczem - powiedział i wypił jej zawartość. - A na imię mam Desmond - dodał po chwili przyglądając się nowo przybyłym - Cześć.