Las.

- Ale czemu w ogóle miałbyś mi cokolwiek kupować? Nie potrzebuję od Ciebie żadnych prezentów - poinformował wychodząc z nim z lasu i kierując się do pokoju. Był zmęczony i marzył o tym by tylko paść na łóżko i zasnąć w spokoju wiedząc że niebieskowłosemu nic nie jest. A ten ciekawski blondyn? Mimo wszystko lepiej niech przez jakiś czas nie pokazuje mu się na oczy, bo wyskubie mu te piórka ze skrzydeł gołymi rękami.

- choćby po to by sprawić Ci przyjemność.- Odpowiedział szybko starając się za nim nadążyć. Cieszył się z przyjścia Daisuke i uratowania go z tej nory. Kto wie co mogło by się stać gdyby nie on. Sen ogarnął zmęczone wrażeniami oczka, które jeszcze się wpatrywały w Daisuke. Wyszedł w końcu z tego przeklętego lasu, do którego pewnie już nie wróci i ramie w ramię szedł w kierunku akademika.

Przez całą drogę szedł zdenerwowany. Gdy wreszcie dotarł do lasu, rzucił torbę na ziemię obok siebie. Zaczął uderzać i kopać jedno z drzew by się wyżyć. W pewnym momencie przestał i oparł się o nie rękoma. Jemu samemu chciało się płakać, ale jakoś łzy nie napływały. Stare przyzwyczajenie.