Las.
+3
Ketsueki
Sammael
Natsu
7 posters
Strona 2 z 3
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Re: Las.
Po dość długim marszu wreszcie dotarł na miejsce. Postanowił, że przejdzie się jeszcze kawałek i dopiero kiedy wszedł około kilometra wgłąb lasu zatrzymał się. Podszedł do jednego z większych drzew i wspiął się na wysoką gałąź zaszywając się miedzy liśćmi. Pogrążony w rozmyślaniach dopiero po dłuższej chwili przypomniał sobie jak dawno nie łykał tych cholernym pigułek, uznał jednak, że skoro i tak nie ma nikogo w okolicy to nie musi się tym póki co martwić.
Desmond.- Liczba postów : 85
Join date : 05/08/2012
Re: Las.
Po jakimś czasie spędzonym w lesie postanowił wrócić, może nie do pokoju, ale przynajmniej gdzieś skąd będzie miał do niego blisko. Zeskoczył z drzewa powoli opadając i kiedy zetknął się z ziemią ruszył w tamtym kierunku.
Desmond.- Liczba postów : 85
Join date : 05/08/2012
Re: Las.
Kiedy wyszedł z budynku po dość długim spacerze dotarł do lasu. Odetchnął świeżym powietrzem nie przerywając marszu. "Tak, tego było mi trzeba" Po jakimś czasie postanowił się zatrzymać, ale tym razem nie wchodził już na wyższe gałęzie tylko usiadł na tej najniższej. Nie czuł się najlepiej, a upadek z kilkunastu metrów jakoś mu się nie uśmiechał.
Desmond.- Liczba postów : 85
Join date : 05/08/2012
Re: Las.
Idąc krętymi piaszczystymi ścieżkami, zastanawiał się nad tym czemu znowu nie zjadł 4 dni temu....
- No tak, zaklęcia ważniejsze, niż jebane do kurwy nędzy życie...- Jeszcze na dodatek, okazał słabość przy jakimś nędznym szczeniaku... Głęboko westchnął zastanawiając się nad zemstą. Ale jak koro chłopak mu pomógł? - Nie, to bez sensu..i jeszcze pierdziele sam do siebie..- oj był zmęczony, a nie mógł zasnąć,, przyprawiało go to o biała gorączkę. Usiadł zatem na mchu który obrastał korzenie drzew. Przynajmniej miękko.
- No tak, zaklęcia ważniejsze, niż jebane do kurwy nędzy życie...- Jeszcze na dodatek, okazał słabość przy jakimś nędznym szczeniaku... Głęboko westchnął zastanawiając się nad zemstą. Ale jak koro chłopak mu pomógł? - Nie, to bez sensu..i jeszcze pierdziele sam do siebie..- oj był zmęczony, a nie mógł zasnąć,, przyprawiało go to o biała gorączkę. Usiadł zatem na mchu który obrastał korzenie drzew. Przynajmniej miękko.
Valentine.- Liczba postów : 49
Join date : 09/08/2012
Re: Las.
Siedząc na na gałęzi i wpatrując się w dal zdążył już się zamyślić, jednak coś mu owe rozmyślania przerwało. Najpierw pomyślał, że mu się przesłyszało, ale po chwili znów to usłyszał, czyjś głos, niedaleko "Niedobrze" pomyślał kręcąc lekko głową i zeskoczył z gałęzi. Postanowił sprawdzić to kogo ten głos należy i ruszył w tamtym kierunku. W końcu go dostrzegł, rudowłosy chłopak siedział pod drzewem i nie wyglądał na zbyt zadowolonego. Des postanowił mu nie przeszkadzać i stanął tylko w cieniu drzewa przyglądając mu się z zaciekawieniem. Lubił obserwować ludzi, jednak ich towarzystwo nie zawsze mu odpowiadało.
Desmond.- Liczba postów : 85
Join date : 05/08/2012
Re: Las.
objał ramionami swoje kolana, odkładając na bok swój łuk, który kątem oka pilnował. Siedział tak wpatrzony w przestrzeń, zatracając się w swoje myśli dotyczące teorii wszystkiego. W tej chwili jego czujnośc była jak lekki sen. Niczym bańka mydlana, która w zetknięciu się z szorstką powierzchnia, pęknie i zniknie. Zamknął oczy by wsłuchać się w dzwięku lasu.. usłyszał, mały trzask gałązki. Oznaczało to , ze nie jest w swej samotni taki sam. Otworzył oczy, które pognały w kierunku osobnika. - Na co się gapisz? - rzucił, mało subtelnie.
Valentine.- Liczba postów : 49
Join date : 09/08/2012
Re: Las.
"No masz... ale w sumie sam się prosiłem" Nie wiedział czy chciał tej rozmowy czy nie, ale gdyby tamten go nie zauważył nie musiałby się przynajmniej wysilać, z tego co zdążył zauważyć chłopak raczej (podobnie jak on sam) nie był zbyt towarzyskim typem. - Tak tylko patrzę... z nudów - odpowiedział z lekkim uśmieszkiem. W tym samym momencie zobaczył luk, nie wiedział po co mu on był, ale lepiej się nie narażać.
Desmond.- Liczba postów : 85
Join date : 05/08/2012
Re: Las.
Zmróżył oczy gdy mierzył go wzrokiem, a na jego twarzy malował się niebezpieczny uśmiech.
- Z nudów powiadasz. - Wziął w dłonie swój łuk, patrząc na chłopaka, z ciekawością jak zareaguje. Chłopak zdawał się być delikatny, ale kto wie. W końcu cicha woda brzegi rwie.
- Z nudów powiadasz. - Wziął w dłonie swój łuk, patrząc na chłopaka, z ciekawością jak zareaguje. Chłopak zdawał się być delikatny, ale kto wie. W końcu cicha woda brzegi rwie.
Valentine.- Liczba postów : 49
Join date : 09/08/2012
Re: Las.
Spojrzał na niego pytająco, a liście dookoła zawirowały - Chyba nie zamierzasz do mnie strzelać? - zapytał lekko rozbawionym tonem. Nie sądził żeby chłopak posunął się do tego tylko z tak błahego powodu jak obserwacja, ale na wszelki wypadek wytworzył wokół siebie niewidzialną barierę, ostrożności nigdy za wiele. Zwłaszcza, że już kiedyś potknął się na takiej łatwowierności i nie skończyło się to dobrze.
Desmond.- Liczba postów : 85
Join date : 05/08/2012
Re: Las.
Westchnał i odłożył łuk - Ta tarcza nie zadziala, na moje strzały. słaby w obronie jesteś co ? - uśmeichnał się czule i odłozył łuk. Ziewnał i sie położył.
Valentine.- Liczba postów : 49
Join date : 09/08/2012
Re: Las.
Westchnął cicho "Chyba mnie nie docenia, myślał, że użyję całej siły obrony kiedy nie ma realnego zagrożenia?" pomyślał kręcąc lekko głową z rozbawieniem. - Lepszy w walce wręcz - powiedział podchodząc wolnym krokiem do chłopaka. Zaczynał czuć się naprawdę paskudnie, ale nie miał zamiaru tego okazywać, chyba ostatnio przesadził z lekami... znowu.
Desmond.- Liczba postów : 85
Join date : 05/08/2012
Re: Las.
Retrospekcjaaaaa@.....@
- Valentine.... Uważaj!- Wrzasnął przyjaciel Valiego, niestety było już za późno i mikstura jebnęła z głosnym hukiem w ryj Valentina. Skutki były opłakane poniewaz jego głowa zamieniła się w głowe psa, długo się borykał by się jej pozbyć. na szczęście się udało. Niestety lub stety cecha dobrego węchu psa mu została. ~~~~~~
powąchał powietrze i wyczuł dziwną substancje pochodzącą z ust chłopaka. Spojrzał się na niego z delikatnym niepokojem - Wszystko z Tobą w porządku? nie wyglądasz najlepiej.. i nie pachniesz...
- Valentine.... Uważaj!- Wrzasnął przyjaciel Valiego, niestety było już za późno i mikstura jebnęła z głosnym hukiem w ryj Valentina. Skutki były opłakane poniewaz jego głowa zamieniła się w głowe psa, długo się borykał by się jej pozbyć. na szczęście się udało. Niestety lub stety cecha dobrego węchu psa mu została. ~~~~~~
powąchał powietrze i wyczuł dziwną substancje pochodzącą z ust chłopaka. Spojrzał się na niego z delikatnym niepokojem - Wszystko z Tobą w porządku? nie wyglądasz najlepiej.. i nie pachniesz...
Valentine.- Liczba postów : 49
Join date : 09/08/2012
Re: Las.
Zatrzymał się tuż przez nim i spojrzał na niego lekko zbity z tropu - W jakim sensie nie pachnę... najlepiej? - zapytał patrząc na niego i kompletnie nie wiedząc o co chodzi. Nie był taki durny, żeby myśleć, że chodzi o mycie się, chodziło o coś zupełnie innego, ale nic nie przychodziło mu do głowy.
Desmond.- Liczba postów : 85
Join date : 05/08/2012
Re: Las.
- Z ust... nie chodzi o ot , ze nie myjesz zębów ale o to, ze coś wpierdzieliłeś i podejrzewam, ze za chwile padniesz ... Choć morksie powietrze dobrze Ci zrobi.- Sam się zastanawiał po jaką cholerę pomaga temu dzieciakowi, ale ie chciał mieć nikogo na sumieniu. Cieszył się, że troche się zna na zatruciach. Ale tylko na tym.Wstał wział łuk i złapał chłopa za rękę nie znajac nawet jego imienia. Ruszył w kierunku plaży.
z.t
z.t
Valentine.- Liczba postów : 49
Join date : 09/08/2012
Re: Las.
Nie wiedział dlaczego przyleciał akurat do lasu. Usiadł na jednym z wyższych drzew i przyciągnął skrzydła do pleców. Oparł głowę o korę i zamknął oczy.
Zależy mu na Sammaela, ale nie może zrozumieć jego wybuchów. Co on takiego do cholery zrobił?! Tylko dlatego, że nie chciał dać się przelecieć tam na plaży?
Zleciał z drzewa i złożył skrzydła. Rozejrzał się i zaczął przedzierać się przez las. Po jakiejś niecałej godzinie wyszedł na małą osłonecznioną polankę, z wysoką trawą. Wyszedł na sam środek i położył się na plecach. Zamknął oczy i postanowił cieszyć się tą chwilą odcięcia od wszystkiego. Jednak twarz czarnowłosego co chwilę budziła w nim różne myśli. Był w kropce. Nie wiedział co ma powiedzieć mu jak wróci. I czy w ogóle ma coś mówić?
Zależy mu na Sammaela, ale nie może zrozumieć jego wybuchów. Co on takiego do cholery zrobił?! Tylko dlatego, że nie chciał dać się przelecieć tam na plaży?
Zleciał z drzewa i złożył skrzydła. Rozejrzał się i zaczął przedzierać się przez las. Po jakiejś niecałej godzinie wyszedł na małą osłonecznioną polankę, z wysoką trawą. Wyszedł na sam środek i położył się na plecach. Zamknął oczy i postanowił cieszyć się tą chwilą odcięcia od wszystkiego. Jednak twarz czarnowłosego co chwilę budziła w nim różne myśli. Był w kropce. Nie wiedział co ma powiedzieć mu jak wróci. I czy w ogóle ma coś mówić?
Re: Las.
Ech... nie ważne. Rozłożył skrzydła i patrząc na słońce wzbił się w niebo. Na jego nieszczęście za bardzo się zapatrzył i trafił w gałąź.
Całą drogę do akademika klął na wszystko co porusza się i oddycha.
Całą drogę do akademika klął na wszystko co porusza się i oddycha.
Re: Las.
Las zdawał się być okrutnym dla tego małego chłopca, a jednak tu przyszedł z łzami w oczach. Nie patrząc na drogę, w końcu się zgubił, w najciemniejszym, najstraszniejszym zakątku usiadł pod drzewem nieco marznąc płacząc i starając się uspokoić. - Skretyniały idiota- rzucił w chaosie płaczu mając na myśli wszystkie otaczające go osoby. Miał nigdy już sam nie chodzić do lasu po strasznym przeżyciu, najwyraźniej przybrani rodzice wzięli górę i teraz skazywali chłopaka na to co według nich zasługiwał. Czyli cierpienie i ból.
D'Eon- Liczba postów : 76
Join date : 10/08/2012
Re: Las.
Wszedł, a raczej wbiegł do lasu rozłożywszy od razu swoje skrzydła. Zerknął na nie czując jak biało czarne pióra toczą ze sobą odwieczną walkę do której rasy chłopak należy. Machnął nimi kilka razy i po chwili wraz z każdym ruchem zaczął sypać się na ziemię jasny pyłek oświetlający wszystko dookoła i znikający od razu przy dotknięciu z ziemią. Jego oczy również zaświeciły barwą szarłatu jednak wcale nie pomagały mu widzieć nocy, była to blisko ozdoby by zrobić z niego jeszcze większego potwora. Oby tylko chłopak nie przestraszył się jego w takiej postaci. - D'Eon ! - zaczął iść wzdłuż ścieżki co jakiś czas go wołając. Miał nadzieję że go usłyszy.
Daisuke- Liczba postów : 63
Join date : 17/08/2012
Re: Las.
Był bliski obłąkania, umysł płatał mu co chwile figle pokazując mu rozmaite obrazy lub tworząc niestworzone dźwięki. Widział Daisuke, który się do niego uśmiecha a potem słyszał jak z jego ust jak to go nienawidzi.-Dlaczego..? Co zrobiłem ? - mamrotał pod nosem zmuszony patrzeć i słyszeć to wszystko przez przeklętych rodziców, wiodących go do upadku. Widział dziwne rzeczy jak gdyby wpadł w schizofrenie. Łzy okalały całe jego policzki a trzęsące się rączki zaciskały materiał na łokciach oparte o kolana. W kieszeni wyczuł coś ostrego - sięgnął po to jak ciekawskie dziecko i się zranił - Żyletka..?- Sam nie wiedział co ona tam robiła ale teraz jego delikatne palce były splamione słodką krwią. Widok krwi wzbudziła w nim lęk na tyle by ujrzeć światło...światło w tunelu? Nie oczywiście, że nie to był Daisuke, biedny D'Eon nie był pewny czy już umarł czy też nie. Powoli zaczął iść w kierunku światła, a mówią by pod żadnym pozorem tam nie iść. Ciekawska natura wygrała i światełko było coraz bliżej, Z daleka ujrzał skrzydła - Anioł ?- wyszeptał dziwiąc się zmiany kształtu światełka. Nie mając dobrego oświetlenia wpadł w dołek- zapewne pułapka na jakiegoś zwierza. Trzask był niemiłosiernie głośny w tej ciemnej ciszy lasu, podobnie jak i ból. Na szczęście nic sobie nie złamał ale siniaki i zadrapania na pewno będą widoczne na tym delikatnym ciele przez długi czas.
D'Eon- Liczba postów : 76
Join date : 10/08/2012
Re: Las.
Szedł leśną ścieżką bacznie rozglądając się i szukając jakichkolwiek oznak życia. Noc głęboka opętała las doszczętnie, tak że tylko jego skrzydła dawały jakikolwiek blask światła w tym ponurym miejscu. Gdzieś dalej wyły wilki, gdzieś miedzy nogami przebiegł zając, tam dalej stał lis ze swoimi młodymi. Tyle tu drapieżników, tyle niebezpieczeństwa, a ta kruszynka sama błąka się gdzieś między drzewami. Dalej za sobą usłyszał trzask pękających gałęzi. Nadzieja na to że mógł być to D'Eon wzrastała z każdym jego kolejnym krokiem w tamtą stronę. Ukucnął przy zapadni zniżając się i oświetlając skrzydłem miejsce. Jego serce zabiło szybciej widząc niebieskowłosego. Zeskoczył niżej biorąc go w swoje ramiona i mocno tuląc do siebie. Czuł jak się trzęsie, jak zapewne ze strachu nie wie co się dzieje. - D'Eon... jak mogłeś zrobić taką głupotę przychodząc tutaj, nawet nie wiesz jak się martwiłem - szepnął mu do ucha by choć trochę go uspokoić i otoczył swoimi skrzydłami.
Daisuke- Liczba postów : 63
Join date : 17/08/2012
Re: Las.
Bolało go całe ciało i przeklną swoją sytuacje w jakiej się znalazł. Na pewno już stąd nigdy nie wyjdzie. Nigdy nie ujrzy Daisuke, ani światła dziennego. Zgubił też wzrokiem swoje światełko, które ku jego zaskoczeniu teraz zeskoczyło do niego i tuliło. Teraz bliżej mógł się przyjrzeć tym kontrastującym ze sobą kolorom. Oczy błądziły po skrzydłach, szyi aż do oczu wtem usłyszał znany głos, szept.- Daisuke kolejne przewidzenie....Jakieś takie milsze- uśmiechnął się zmęczony i uważając go za kolejny stworzony obraz przez strach. Jednakże teraz było mu ciepło, dużo cieplej. - Daisuke ma skrzydełka...takie śliczne.. i oczy też.- uśmiechał się tęskniąc za realnym bezpieczeństwem, mimo posiadania go pod nosem. Utwierdzony w przekonaniu, że tu umrze w pułapce dla dzikiego zwierzątka. - Zakochałem się w Tobie wiesz? - co mu szkodziło powiedzieć wyimaginowanemu Daisuke coś takiego skoro i tak i tak nikt go tu nie odnajdzie ? - Szkoda tylko, że już się o tym nie dowiesz. - Ułożył wygodniej głowę na ramieniu chłopaka zamykając oczy.
D'Eon- Liczba postów : 76
Join date : 10/08/2012
Re: Las.
Otworzył szerzej oczy ze zdumienia gdy chłopak tak nagle wyznał mu swoje uczucia. Zrobiło mu się go szkoda. Jak on mógł zostawić taką kruszynkę na pastwę losy w tym lesie? Jak on mógł tak długo wahać się za nim tu przyszedł? Potrząsną nim lekko opierając głowę o jego czoło i wpatrując się w te dwa kryształki lodu. -D'Eon jestem tu i właśnie powiedziałeś mi co czujesz - szepnął okrywając go mocniej skrzydłami.
Daisuke- Liczba postów : 63
Join date : 17/08/2012
Re: Las.
Odpowiedział na jego wypowiedź najpierw nerwowym śmiechem połączonym ze zgubą - Przecież Ciebie tu nie ma, jesteś tylko moim wyobrażeniem. Normalnie bym Ci p tego nie powiedział, czyż nie? Ty mnie nienawidzisz , pokazały mi to Twoje oczy, tam w pokoju. - Delikatnie przegryzł wargę starając się zamknąć łzy w klatce, by nie uciekły. Zacisnął mocniej dłonie na jego koszuli a rażące światło skrzydeł oślepiło go na tyle by się ocknął z tego dzikiego transu.- Daisuke...? - wymamrotał i wpadł na niego pociąg towarowy załadowany szokiem z kilkoma wagonami nieśmiałości - Ja....n..m..- jak zwykle wplótł swój bełkot.- Przepraszam....
D'Eon- Liczba postów : 76
Join date : 10/08/2012
Re: Las.
- Nareszcie otrzeźwiałeś.. - uśmiechnął się lekko gładząc chłopaka po głowie i wciąż nie odrywając od niego wzroku, patrzył na niego jak gdyby ten był mu najdroższym skarbem, miłością jego życia czy chociażby zakazanym owocem, którego tak bardzo pożądał. Ujął go w tali i po kilku większych machnięciach skrzydłami wzleciał z nim w górę stawiając znów na leśnej śnieżce. - D'Eon... musimy wracać już do akademii. Kto wie co jeszcze może nas tu spotkać - odparł powoli go puszczając i jedną dłonią dotykając jedynie jego policzka.
Daisuke- Liczba postów : 63
Join date : 17/08/2012
Re: Las.
Jakże wielkim przeżyciem było latanie dla D'Eona, przynajmniej w takim wydaniu, ale było to całkiem miłe.
- Masz rację...Powinniśmy wracać..- Wzrokiem uciekł gdzieś w kąt, w końcu powiedział coś czego nie miał zamiaru ujawnić przez jakiś czas. - Wiesz.. Lawrence zepsuł mi moją niespodziankę kupując Ci sztyleciki.. sam chciałem Ci kupić...widząc.. no.. jak je lubisz..- wydukał cichutko. Cóż, najwyżej zrobi mu inny prezent.
- Masz rację...Powinniśmy wracać..- Wzrokiem uciekł gdzieś w kąt, w końcu powiedział coś czego nie miał zamiaru ujawnić przez jakiś czas. - Wiesz.. Lawrence zepsuł mi moją niespodziankę kupując Ci sztyleciki.. sam chciałem Ci kupić...widząc.. no.. jak je lubisz..- wydukał cichutko. Cóż, najwyżej zrobi mu inny prezent.
D'Eon- Liczba postów : 76
Join date : 10/08/2012
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Strona 2 z 3
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|